Witajcie!
Nadeszła taka pora roku gdzie trzeba umilać sobie te pochmurne dni w każdy możliwy sposób. Jedną z takich rzeczy są niewątpliwie balsamy do ciała o pięknych zapachach. które nas pobudzają i dają chęć do działania :) W porannej pielęgnacji cenię sobie przede wszystkim czas. Dlatego wybieram też coś lekkiego.
Bardzo lubię pianki do ciała właśnie za lekkość i szybkość wchłaniania. Tą firmę mam przyjemność pierwszy raz testować. Nie ukrywam że o zakupie przesądziła szata graficzna która jest po prostu fikuśna- bajeczna. Aplikacja jest przyjemna,atomizer się nie przytyka i nie pryska.
Pianka jaką się wydobywa jest treściwa i dosyć gęsta o białym kolorze. Jak w przypadku większości testowanych przeze mnie pianek z tą jest podobnie. Szybkość wchłaniania jest dużym jej plusem. Nie pozostawia również po sobie tłustego filmu więc zaraz po aplikacji możemy wskoczyć w ciuszki.Cenie sobie w piankach ich delikatność. Idealnie sprawdzają się gdy zaspane potrzebujemy delikatności, ale i kopa rozbudzającego.
Pianka ta muska nas konsystencją, a zapachem rozbudza. Zapach ten przywołuje mi czas dzieciństwa. Kiedy to wychodziło się z domu ze złotówką i nie tylko kupiło się coś do picia ale i do zjedzenia ;) Pamiętacie oranżadę w szklanych butelkach? Jej zapach pamiętam po dzień dzisiejszy. Ta pianka pachnie identycznie! Jest to słodkawo rześki zapach połączony z domieszką cytrusowych nut. Całość tworzy "zapach dzieciństwa" Zapach niestety nie pozostaje z nami na długo. Czujemy go podczas aplikacji i chwilę po. A szkoda.... Podobnie jest z działaniem. Pianka dostarcza nam delikatne nawilżenie . Gdybym wieczorem nie nałożyła nic treściwszego skóra szybko stałaby się przesuszona. Pianka jest jedynie uzupełnieniem jak i podtrzymaniem stanu skóry :)
A co Wy używacie do porannej pielęgnacji ciała?
Co Wam dostarcza porannego kopa? ;)